Ruszyli w głąb Ukrainy – Odessa
Odessa czeka! 23 sierpnia – wyruszyliśmy, pierwszy przystanek Przemyśl. Spędziliśmy ponad 12 godzin w pociągu
i przejechaliśmy raptem 600 kilometrów. Był to dla mnie istny horror, tyle czasu spędzić w przedziale. Zawitaliśmy u rodziny na 2 dni i ruszyliśmy na przejście graniczne – Medyka. Szybka przeprawa i już jesteśmy po stronie Ukraińskiej. Oczywiście masa propozycji podwózki, ale my standardowo – lecimy stopem do Lwowa.

Mamy już przez ten czas upatrzone miejsce do łapania stopa i tak się stało, że staliśmy ponownie chwilę i już pędziliśmy w stronę miasta. Tym razem, wpadliśmy tutaj na kilka godzin. Plan był prosty: dostać się do centrum, coś przekąsić w Pyzatej Chacie, deser w Bubble wafle i przetransportowanie się do dworca. AKTUALIZACJA: Bilety już na tramwaj podrożały 1,5/3 hrywny.
Bilet – Odessa
Kilka tygodni wcześniej poszperałem w Internecie i znalazłem bilety ze Lwowa do Odessy. Na szczęście strona była po angielsku i jakoś sobie poradziliśmy. Teraz porównując przeprawę do Przemyśla. Jechaliśmy ukraińskimi pociągami za niecałe 50 złoty za 2 osoby, dodatkowo jeszcze z kuszetką i gratisową herbatką 🙂 Przejechaliśmy 800 kilometrów w 12 godzin i jak na ich koleje byliśmy prawie co do minuty. Chodź z początku niesamowicie czułem klimat Indii i moją przeprawę z Waranasi do New Delhi.

Odessa – z wizytą nad Morzem Czarnym
Po tylu godzinach trafiliśmy nad Morze Czarne. Przejechaliśmy całą noc i byliśmy na 5 rano. Szybkie doprowadzenie się do porządku w McDonaldzie i ruszyliśmy w stronę wschodu słońca. Udało nam się dotrzeć na plaże, położyliśmy się na leżakach i spędziliśmy tam następne piękne chwile.

Odessa sama w sobie jest pewnym kurortem i miejscem wypoczynkowym. Tak jak Ibiza w Hiszpanii, u nas Mielno, to tutaj Odessa. O tej porze jeszcze było słychać, że gdzieś są balety. Udaliśmy się w stronę hostelu i byliśmy jeszcze za wcześnie, pozostało nam więc zostawić plecaki i ruszyć w miasto. Kwatera była dość blisko centrum, kilka minut i byliśmy już na Derybasivska Street. Mogę stwierdzić, że jest to główna ulica na której tętni życie non-stop. O jakiej porze by się tam było, to jedno jest pewne – zawsze pełno jest ludzi. Przy okazji, na jednym z domów na tej ulicy znajdziemy tabliczkę informującą o tym, że mieszkał tutaj Adam Mickiewicz.
Odessa – co jeszcze ciekawego?
Symbolem Odessy są słynne schody Potemkin Stairs Потьомкінські сходи.

Odessa Wita.
Teatr Opery i Baletu, podobno najpiękniejszy teatr na świecie, niestety nie starczyło nam czasu by zobaczyć jakieś przedstawienie, chodź bilety nie są drogie. Jeśli macie okazje wejdźcie tam!

Oczywiście grzechem było nie odwiedzić Lwowskiej Manufaktury Czekolady… po prostu jest pyszna!

I to chyba tyle…Szczerze? Ciężko pisze mi się o tym mieście. Nie porwało mnie, nie urzekło. Planowaliśmy zostać tam 3 dni. Po prawie 2 dniach byłem zmęczony tym miastem. Fakt jest piękne, ma swój styl i swoją historię, lecz niestety natłok turystów w mieście i na plaży paraliżował mnie. Mimo to, wystarczy wyjść już kawałek poza centrum i można zobaczyć już całkiem inne miasto. Turystów już nagle mniej, ponieważ nie widzą nic ciekawego poza centrum.
Oczywiście widziałem wszystkie pozycje “Must see Odessa”, ale jednak szukam miejsc mniej turystycznych/alternatyw, a może po prostu – Lubię utożsamiać się z miejscowymi i poznawać jak żyją. To może dasz jakiś przykład zapytacie? Nie wiem czemu, ale już sam Novy Bazar bardziej mnie zaciekawił. Możemy znaleźć tam ciekawe smaczki z różnych zakątków świata, przeróżne owoce i warzywa, które możemy kupić za grosze i ze smakiem zjeść. A sam bazar już się wyróżnia tym, że społeczność jest tam bardziej życzliwa i pomocna.
Podsumowując wypad do Odessy
Tak jak wspomniałem jest to piękne miasto, zwiedziliśmy tyle na ile nam czas pozwolił, ale nie zrobiło na mnie takiego wrażenia. Moim zdaniem miasto jest dedykowane dla ludzi, którzy chcą wypocząć na tłocznej plaży przy dobrej temperaturze, a wieczorem wybawić się do białego rana. To miasto mogę śmiało porównać do takiego Kołobrzegu. Do mojego miasta rodzinnego. Jest co zwiedzać, ale oczywiście przyjeżdża się nad morze, aby głównie wypocząć, a poza sezonem wieje pustkami. A może to tylko takie myślenie człowieka, który 20 lat mieszkał nad morzem i jest nim zmęczony?
Gdzie jedziemy dalej??
Bądź co bądź, wymeldowaliśmy się 1 dzień szybciej i ruszyliśmy w nieplanowaną podróż do Umań. W poszukiwaniu klimatu i prawdziwego życia na Ukrainie. Było ciekawiej ! 🙂 O tym już wkrótce! #siodmywswiecie
Ukraina #7 – Umań i Park Zofiówka!
11 komentarzy “Ukraina #6 – Odessa i Morze Czarne”
Ukraina. Piękna Ukraina. 🙂 Pozdrawiam!
Z ciekawości, znacie rosyjski lub ukraiński? 😀 Z tekstu wynika że niekoniecznie…
Swoją drogą, jak to teraz w Odessie jest? W jakim języku się najlepiej porozumiewać? Jak byłem tam przed rewolucją w 2014 to zdecydowanie królował rosyjski
Nie znamy rosyjskiego ani ukraińskiego. Mimo to udało nam się porozumieć i wszystko załatwić. Trochę po angielsku, po polsku i mamy sukces 😀 co do królowania języka, masz rację bardziej obecny był rosyjski.
Cieszę się, że są takie osoby jak Ty, które prowadzą tak fajne blogi
Widzę, że McDonald’s jest jednak najlepszą miejscówką na ogarnięcie się 😉 W podróży mam podobnie 🙂
Też lubimy poznawać miejsca przez pryzmat tubylców. Męczę się szybko w tłumie, więc zazwyczaj szukamy miejsc, którym nie poświęcono całych stron w przewodnikach 😉
Nie byłam jeszcze w Odessie, ale moja przyjaciółka spędziła tam dosyć długie wakacje. Znam też życie z tego miasta z innej ręki – od polskiego konsula i jego rodziny. Sądząc po zdjęciach miasto jest piękne. Co do tłoków – niestety w tej części Ukrainy będą one nieuniknione.
W Odessie byłam wieele lat temu, jeszcze jako 10-letnie dziecko. Moja mama jest z Ukrainy, więc jeździliśmy nad Morze Czarne właśnie pociągami. Dobrze wspominam te czasy. Wszystko było tanie jak barszcz (w sumie nadal jest) i sama podróż stanowiła niezłą przygodę :).
Fajna relacja i zdjęcia 🙂
Rewelacyjna wycieczka 🙂 Jestem ciekawa dalszych przygód w Umaniu!
Fajna przygoda, zainspirowałeś mnie 😉
Niedawno wróciłam z Odessy. Miasto piękne, ale rzeczywiście, na dłuższą metę po prostu nie ma tam co robić. Dlatego już 2 dnia postanowiłam ruszyć dalej, w stronę Zatoki. Można tam dojechać z Odessy pociągiem, który kosztuje ok 1,5 zł. Jedzie się jakieś 1,5 godziny. Ta sama trasa marszrutką wychodzi ok 16zł. Wysiadłam na stacji ” Limanskaya”. Piękne miejsce. Wspaniali ludzie, woda niesamowicie czysta i ciepła. Wyleżałam się tam tydzień i niestety trzeba było wracać do Polski. Ale naprawdę polecam to miejsce. Jeśli chodzi o plaże i spanie w namiotach, jest to chyba najlepsza opcja w okolicach Odessy.