Skip to content

Siódmy w Świecie
– Pozytywnie zakręcony blog podróżniczy –

Indie #5 – Palenie zwłok w Waranasi ??

Palenie zwłok w Waranasi? O co tutaj chodzi?

Palenie zwłok w Waranasi? Tak powiadają, ale po kolei. Po 5 godzinnej podróży z Jaipur’u do New Delhi mój żołądek nie miał się najlepiej. Pierwszy raz czułem jakbym miał chorobę lokomocyjną, dosłownie. Można tylko sobie wyobrazić, jakie kierowca ma pole do popisu kiedy są 3 lub 4 pasy na drodze.

Procedury jak w Polsce, sprawdzanie biletu, pakowanie bagażu i tak dalej..
Kierowca i jego styl jazdy wynikał, że się spieszył do domu, albo za wszelką cenę nie chciał dopuścił byśmy poszli w jakąś drzemkę,  ciągle czułem jak zjeżdżam z tego fotelu. Co się dziwić.. kiedy jedzie lekko 100 km/h i nagle jeb… po hamulcach do 30km/h, ponownie rozpędza się i chwile jedzie spokojnie, oko leci… i znów ostro zwalnia… tak nam minęła calutka trasa. Nie wspominając, o klaksonie autokaru, jak i obok innych samochodów, które wyprzedały lub były wyprzedzane przez naszego szalonego kierowce. W każdym razie u nas, taksówkarz czy kierowca autobusu starają się, jak i jest to obowiązkiem… jechać spokojnie i komfortowo… a gdzie tam w Indiach. Pewnie kierowca i tak nie miał prawka 🙂

Przeprawa do Waranasi

Pamiętajcie jedno, że istnieje coś takiego jak dworzec autobusowy w Jaipurze. Normalna kasa biletowa, poczekalnia i rozpiska autobusów. Przed dworcem, jest masa lewych autobusów, które jeżdżą jak chcą i naciągają klientów, lepiej uważać. Chodź nie jest powiedziane, że może taniej 🙂 Niestety nie pamiętam ile dokładnie kosztował nas transport z Jaipur’u do New Delhi, ale strzelam.. coś koło 200 rupii za osobę.



Wysiadka na autostradzie – Tuk Tuki

Gdzieś w New Delhi… podobno mieliśmy najbliżej do lotniska i wylot za jakieś 20 godzin do Waranasi. Wysiedliśmy w miejscu gdzie było pełno kierowców tuk tuków… No to cóż, bierzemy się i targujemy. Nie powiem twardo stali przy swoich cenach i byliśmy zmuszeni do zaakceptowania ich warunków. Przynajmniej pogadaliśmy, pośmialiśmy i trochę czasu zleciało.

Dowieźli nas do punktu, gdzie nie mogą tuk tuki wjechać, ale za to jedzie darmowy autobus już pod samo lotnisko. Zatem chwila moment i byliśmy. Na miejscu oczywiście okazały się małe schody. Pytając się kogoś obcego, tym bardziej w Indiach nie masz pewności czy wie o co Ci chodzi. Pytasz o dany lot… to Ci oferuje hotel… Generalnie wyszedł taki problem, że byliśmy na lotnisku międzynarodowym, a potrzebowaliśmy dostać się na lotnisko krajowe.
Małe napięcie, już trochę późno… mało odpowiedzi, dużo pytań. Po dłuższej chwili udało nam się znaleźć przystanek, gdzie autobus odjeżdżał w kierunku lotniska krajowego. Co ciekawe był płatny, jakieś grosze oczywiście, ale… pierwszy raz w Indiach dostałem paragon fiskalny, także przeżyłem mały szok.

Lot do Waranasi

Skromne małe lotnisko, poszukaliśmy sobie miejsca, rozbiliśmy obóz i próba przekimania się kilku godzin. Udało się jakoś zregenerować i odpocząć. Co niektórzy to pospali kilka godzin i tak wylecieliśmy koło 7 rano w stronę Waranasi.

Było czuć, że pilot mało godzin spędził na symulatorach 🙂 – sporo turbulencji, ale tak jak na Indie nie było źle. Bez większych problemów dolecieliśmy do kolejnego celu naszej wędrówki.

Waranasi, przywitało nas sporą temperaturą i wilgocią po prostu … duchota 🙂

W następnym poście, spróbuje wam opisać wszystko co nas spotkało w Waranasi, byliśmy tylko i aż 4 dni gdyby nie nasz przewodnik, którego znajomy poznał po prostu na fajce w przerwie czekając na posiłek w restauracji to pewnie sami byśmy niewiele zobaczyli i spróbowali.



Gdzie te ciała i ten Ganges?

Uwaga czytelnicy:
Pierwsze posty na blogu są bardzo amatorskie
i powstawały bez większego zastanowienia.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

2 komentarze “Indie #5 – Palenie zwłok w Waranasi ??”

%d bloggers like this: